Świeżo upieczeni studenci niejednokrotnie są straszeni pierwszą sesją. Strach przed nieznanym jest wytłumaczalny, wygląda gorzej jednak, gdy każda następna sesja sprowadza taki sam stres.
Nie powinno tak być. Sesja egzaminacyjna jest elementem życia studenckiego i jest w nim zakorzeniona tak, jak dyskusje z profesorami, czy juwenalia.
Jest czymś, co po prostu nadejdzie i wszystkie modły o odwołanie egzaminów mają marne szanse, żeby się spełnić. Dlatego warto przygotować się do tego niełatwego okresu. Oczywiście najbardziej przydatne byłoby pojawianie się na zajęciach przez cały rok, osobiste robienie notatek oraz systematyczna nauka. Nie dało się? I bez tego da się wszystko pozdawać.
Przede wszystkim warto spojrzeć na ogół wymaganego materiału i przekonać się, które przedmioty będą najbardziej wymagające. Do niektórych sporo ludzi uczy się na noc przed egzamin, inne wymagają od studenckiej braci większych ilości czasu. Zaplanujmy sobie (przed sesją!), w jakim momencie i przez ile będziemy się uczyć. Warto nawet rozplanować sobie całe tygodnie, a w rozkład wpisać nie tylko zakuwanie, ale i zorganizowanie materiałów, wyjścia do pracy czy na piwo, czas na relaks.
Kliknij na ten link oraz poznaj więcej treści na ten temat (http://www.sklep.labempire.com.pl/koncowki-do-pipet-neptune,2,12312) – te porady pogłębią Twoją wiedzę na podnoszony w omawianym wpisie problem!
Jeśli mądrze zaplanujemy ten okres, sesja być może będzie ciężka, ale nie druzgocąca.

Czy warto słuchać informacji o tym, jak testują wykładowcy? Warto, chociaż nie warto dawać wiary we wszystko. Nawet profesorowie, którzy podobno przepuszczają wszystkich z trójami, potrafią sprawić przykrą niespodziankę. Nie warto również inwestować w suplementy, dzięki którym podobno mamy być wyjątkowo bystrzy i mało senni. Zamiast tego, może warto przygotowywać się przy kawie, w grupie?
Pocieszające jest to, że obecnie pewne rzeczy są mniej skomplikowane niż kiedyś. Przy przygotowaniach do egzaminu pomaga nam Internet, notatki, jeśli pojawi się ktoś uprzejmy, można skserować.
Pokolenie dzisiejszych pięćdziesięciolatków musiało być regularnym gościem w bibliotekach, a notatki odpisywać przez kalkę, tak, żeby jedno kopiowanie przysłużyło się kilku osobom.
Poza tym termin poprawkowy, chociaż skraca czas lata, naprawdę nie jest największą tragedią świata.